Thursday, December 3, 2009

"Niebezpieczne związki" Choderlos de Laclos

Zbiór fikcyjnych XVIII-wiecznych listów, przetłumaczony genialnie przez Tadeusza Boya-Żeleńskiego i opatrzony jego przedmową. Tę ostatnią gorąco polecam, bo ułatwia bardzo lekturę, tłumacząc wiele niuansów z epoki.

Geniuszem musiał być i pan de Laclos, skoro do dzisiaj, coś tak niemodnego i anachronicznego jak listy, umie budzić we współczesnym czytelniku tyle emocji i tak stopniować napięcie.
Z ciekawostek - de Laclos, przez wiele lat sekretarz księcia Orleańskiego, związał się w czasie Rewolucji z jakobinami, chodziły nawet słuchy, że pisał przemówienia Robespierre'owi.
Można by powiedzieć, że treść powieści to wirtuozerska gra na ludzkich uczuciach koniec końców wymykająca się grającym spod kontroli.

Na podstawie książki powstał film, również fenomenalny. Film jest już dość stary (z lat 80-tych XX wieku), ale broni się równie dobrze, jak lektura na której kanwie powstał (właściwie to zrobiony był na podstawie teatralnej adaptacji "Niebezpiecznych związków"). Glenn Close jako markiza de Merteuill i nieskazitelnie piękna Michele Pfeiffer jako pani de Treville, jeszcze przed obejrzeniem filmu wydawały mi się idealnie dobrane do ról. Zastanawiałam się tylko nad Malkovich'em, jakoś mi nie pasował do roli wicehrabiego ...... Cóż się okazało - on był nieprawdopodobny. To co zademonstrował przed kamerami - niezwykła mieszanka subtelności i wszeteczności - było idealnym odzwierciedleniem postaci z książki de Laclosa. Grają tam również Uma Turman i Keanu Reeves, których trudno dzisiaj kojarzyć z kostiumowymi rolami. Ale ich pewna młodzieńcza niezdarność całkiem nieźle się sprawdziła u wybranych dla nich bohaterów.

6 comments:

AniaPP said...

Agnieszko, ja również bardzo lubię ten film i podejrzewam, że na pewno podobała by mi się książka.
Marco natomiast uważa, że wersja Milosa Formana jest lepsza (Annette Bening w roli markizy jest faktycznie rewelacyjna). Interesujące jest, że oba te filmy właściwie zostały zrobione w tym samym czasie. Tutaj link do opisu filmu Formana:http://www.imdb.com/title/tt0098575/

Pozdrawiam
Ania

Agnieszka said...

Aniu, a to ci niespodzianka! Nie miałam pojęcia o drugim filmie. Tzn. wiedziałam, że jest jakiś kilka lat temu zrobiony remake w młodzieżowej wersji, ale do tego mnie jakoś nigdy nie ciągnęło. Muszę koniecznie obejrzeć ten Formana i porównać oba. Dzięki za wizytę na tym niepopularnym blogu i za namiary na film. Pozdrawiam Was oboje serdecznie.

Delie said...

Uwielbiam ten film. I Johna Malkovicha także.

Delie said...

Książkę przeczytałam po filmie, mając lat 16-17 chyba. Podobała mi się, ale jednak wolę film:)

Pinos said...

Baaardzo lubię - i książkę, i jej ekranizację, właśnie tę. Za Glenn, Johna i Michelle :)

Rosemary said...

Uwielbiam tę książkę, film zresztą też. Wersja Milosa Formana jest ok, ale wersja z Malkovichem i Glenn Close - genialna. Dla mnie Valmont = Malkovich:)