Thursday, September 10, 2009

"Rzeczpospolita obojga narodów: Srebrny wiek, Calmitatis regnum, Dzieje agonii" Paweł Jasienica

Nie pierwsza to już moja książka Jasienicy, więc mogę powiedzieć, że jak to u niego i w tym pokaźnym 3-tomowym dziele jest to, co najbardziej lubię - eseistyczne, autorskie spojrzenie na historię, choć oczywiście oparte ściśle na faktach. Te ostatnie jednak pozostawiają zawsze jakieś pole do własnej interpretacji i to Jasienica genialnie potrafi wyzyskać.

"Rzeczpospolitą obojga narodów" każdy Polak będzie czytał z narastającym bólem serca, bo właściwie od pierwszych stron są to dzieje naszego staczania się po równi pochyłej (z kilkoma krótkimi momentami lekkiego przyhamowania nieuniknionego procesu). Co może trochę zaskakiwać - za to co się stało autor główną winą nie obarcza szlachty z jej złotą wolnością. Jego zdaniem nasi królowie do pewnego momentu mieli ciągle sporo autonomii w działaniu, tyle że woli działania właśnie zabrakło i w tym upatruje autor zasadniczy problem. Szczególną antypatię czuje do Wazów, wytykając ich abnegację na sprawy polskie, wąskie horyzonty, dewocję Zygmunta II paraliżującą wielokrotnie rację stanu, ba często wręcz antypolskie działania. Równie jeśli nie bardziej krytyczna jest ocena rządów Augusta II Mocnego. Generalnie pozytywne opinie zbierają natomiast Batory i Sobieski.

Poważnym winowajcą, odpowiedzialnym między innymi za hamowanie reformatorskich zapędów jednostek, jest kler w dobie kontrreformacji. Nie spodziewałam się po Jasienicy - nie da się tego inaczej ująć - nieprzejednanego antyklerykalizmu. Choć po przemyśleniu, dochodzę do wniosku, że ten pogląd historyka nie jest bezzasadny. Cięgi zbiera nawet Piotr Skarga, w powszechnej świadomości historycznej raczej pozytywnie widziany. Unia brzeska i powstały po niej Kościół greckokatolicki uznane są za błąd rządzących i jedna z poważnych przyczyn późniejszych problemów Rzeczpospolitej z Ukrainą.

Zdumiewa nieco dość łagodna ocena rządów Stanisława Augusta, w/g autora niedocenionego oświeconego reformatora ze związanymi rękami i jak na złość nie mającego poważania wśród szlachty. Dla uczciwości Jasienica przypomina jednak, że był nasz ostatni król kochankiem carycy Katarzyny II, w dodatku na jej żołdzie i przyłączył się do konfederacji targowickiej. Biorąc pod uwagę czas napisania książki (lata 60-te), to i tak dużo udało się autorowi przemycić.

Podsumowując - czyta się znakomicie, choć serce krwawi. W dodatku pozostaje przykre wrażenie, że do dzisiaj jako naród niewiele zmądrzeliśmy.