Thursday, February 4, 2010

"Alterland" Marcin Wolski

 

Ta książka próbuje być wszystkim naraz - powieścią sensacyjną, s-f, lekturą historyczną, romansem. W efekcie  nie jest niczym specjalnym w żadnym z tych gatunków. Właściwie to dobrnęłam do końca tylko dlatego, żeby wiedzieć jaką wizję alternatywnej historii dla Polski wymyślił autor. Sam pomysł w założeniu dobry, choć nieco wyświechtany, gorzej z realizacją. Jeśli chodzi o akcję, charakterystykę postaci, a nawet - o zgrozo - logikę to jest momentami niedobrze. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale już szczytem nonsensu dla odrobinę bardziej uważnego czytelnika jest scena spotkania głównego bohatera ze swoją dawną miłością w ruinach Warszawy. Miły akcent o Janie Pawle II, to chyba zresztą jedyna sympatyczna niespodzianka w tej książce.

Czasem mam wrażenie, że ja się urwałam z jakiejś choinki w moich ocenach książek- w Merlinie same zachwyty w recenzjach. Jeśli ta książka ma "mistrzowskie zakończenie" i jest "starannie napisaną i klimatyczną powieścią [..]czymś w rodzaju przepysznego dania w dobrej restauracji" to mnie chyba czeka w alternatywnej rzeczywistości rola angielskiej królowej.

Czytałam parę lat temu "Psa w studni" Wolskiego, który przynajmniej miał wartką i wciągającą  akcję, "Alterland" nawet w tej dziedzinie szczególnie nie błyszczy.

3 comments:

Ziewnięcie Kota said...

Dzień dobry, dopiero teraz odkryłam, że oprócz bloga kulinarnego prowadzisz także "mola książkowego":-) Lepiej późno niż później:-) W każdym bądź razie jako stały bywalec "Kuchni nad Atlantykiem" przesyłam pozdrowienia i wyrazy uznania:-)

Agnieszka said...

Kasiu, dziękuję za komentarz. Biblioteka nad Atlantykiem to takie moje drugie mało znane "dziecko", ciekawe dlaczego? ;)Pozdrawiam serdecznie.

Ziewnięcie Kota said...

Czasem mniej znaczy więcej :-) W przypadku rzeczy "mało znanych" to powiedzenie też ma zastosowanie. Pozdrawiam ciepło w zimowy wieczór :-)