Friday, February 25, 2011
"Koniec świata w Breslau" Marek Krajewski
Moje pierwsze spotkanie z międzywojennym detektywem z niemieckiego Wrocławia. Głównie ujął mnie obraz epoki i samego miasta. Szalone lata 20-te ubiegłego wieku. Świetnie pokazani niemieccy oficjele, zdegenerowani arystokraci, miejska biedota, no i jeszcze bezcenne relacje z posiłków detektywa Mocka. Finał taki sobie, raczej ze spadkiem a nie kulminacją napięcia, nie tego się człowiek spodziewa po naprawdę dobrym kryminale. Odnoszę wrażenie, że sama zagadka kryminalna jako taka, a zwłaszcza jej rozwiązanie to akurat nie najmocniejszy punkt książki (co akurat nie najlepiej o niej świadczy, biorąc pod uwagę do jakiego gatunku wypada ją zaklasyfikować). Czyta się jednak na tyle dobrze, że być może sięgnę po kolejne tomy perypetii radcy kryminalnego Eberharda Mocka.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
3 comments:
Czytałem wiele o książce, samej książki nie czytałem ... czy to nie symptomatyczne dla naszych zagonionych czasów i kultury migających obrazków.
A przecież czytam dużo, jak na średnią europejską to nawet jestem molem książkowym i co ... tyle świetnych pozycji odkładam na "po śmierci" bo życia nie starczy by je przeczytać...
Wiesz, mam to samo wrażenie... Nie mogę nadążyć, a kolejka "do przeczytania" rośnie w tempie wykładniczym. ;)
To prawda, właściwie we wszystkich powieściach Krajewskiego z serii Breslau wątek kryminalny jest najsłabszy Za to postać detektywa Mocka fascynująca! Odpychająca i intrygujaca zarazem,
Post a Comment