Thursday, March 3, 2011

"Bez pożegnania" Harlan Coben


Rozczarowała mnie ta książka. Początkowo nawet akcja jakoś się rozwijała, zapowiadał się nie najgorszy thriller, a potem zakończyło się jak w harlekinie. Nie chcę psuć lektury tym, którzy zamierzają ją jednak podjąć, ale głupkowate zwroty akcji, niespodzianki w obliczu śmierci i zmiany koligacji rodzinnych zakrawają na kicz. A, i jeszcze dobrzy bohaterowie okazują się czarnymi charakterami, a ci źli to w środku anioły. Zresztą portrety psychologiczne postaci to jakaś dziecinada.

Dla kogo to jest pisane - dla żądnych dreszczyku emocji nastolatków? Nie chcę zresztą obrażać tej grupy wiekowej, tak sobie myślę, że mój 17-letni syn by tą lekturę rzucił w kąt. To już "Harry Potter" jest bardziej wiarygodny, a już na pewno mocniej trzyma w napięciu. Ja przeczytałam to dzieło do końca, bo już tak mam z książkami, że daję im szansę od pierwszej do ostatniej strony (no, dobrze, dobrze ...... było kilka wyjątków). Jedna gwiazdka za zdatny do czytania początek. A może jestem zbyt surowa? Czyżby to był brak entuzjazmu do samego gatunku?

2 comments:

Beata said...

Zgadzam się z Tobą w pełni.Mnie zawsze zdumiewa popularność Cobena. Przeczytalam, a raczej wymęczyłam 3 jego książki i w kolejną nie dam się wkręcić. Infantylne!

Agnieszka said...

Beato, dziękuję za ten komentarz. Czytałam takie peany w różnych recenzjach na cześć Cobena, że wręcz się zastanawiałam czy zamieszczać moją opinię, ale w końcu to tylko moje subiektywne wrażenia i inni nie muszą się z nimi zgadzać. Miło mi, że mamy podobne gusta. :)