Monday, May 4, 2009

"The meaning of it all" Richard P. Feynman


Seria trzech wykładów słynnego fizyka i noblisty Richarda Feynmana. Dużo o nauce, trochę o religii i polityce. Nie da się oczywiście ukryć, że najciekawsze są poglądy autora na temat nauk ścisłych, trudno się zresztą temu dziwić. Sam zresztą twierdzi , że nie mówi nic ponad to, co było już wiadome XVIII-wiecznym filozofom. Motorem nauki jest wątpliwość, a jej immanentną cechą ciągła niepewność. To co uważamy za prawdę to jedynie najlepsze aktualnie wytłumaczenie rzeczywistości.

Te trzy wykłady są trochę nierówne. Odnosi się wrażenie, że zwłaszcza ostatni jest nieco niespójny. Autor skacze po tematach - mówi o konflikcie religii i nauki, etycznej obojętności nauki, aby za chwilę przeskoczyć do politki, naukowych metod oceny zabobonów, zjawisk nadprzyrodzonych itp. Trudno tu znaleźć jakąś myśl przewodnią.

Saturday, May 2, 2009

"Dolina nicości" Bronisław Wildstein


Jeżeli taki jest rzeczywiście świat współczesnych mediów i dziennikarstwa to szczerze współczuję wszystkim, którzy sobie wybrali to zajęcie. Jak pewnie wszyscy w Polsce wiedzą, lepiej niż ja tutaj na obczyźnie, jest to powieść z kluczem.

Przyznam, że historyczne realia - czyli sprawa "Trzech kumpli" na kanwie, których książka powstała, w swoim czasie ogromnie mnie poruszyły. Do dzisiaj, gdy myślę o Ketmanie, to nie chce mi się wierzyć, jak można było być tak podłym. Robi on wręcz wrażenie, jakiejś fikcyjnej postaci literackiej czy filmowej, u której celowo przejaskrawiono negatywne cechy charakteru. To taka podłość do potęgi, zakłamanie chyba tak głębokie, że aż wrasta w kogoś i spaja się z jego osobowością immanentnie. Bo jak nazwać inaczej oszukiwanie przez dziesiątki lat swoich najbliższych przyjaciół? Że już z litości nie chciałam wspominać o tym, że jego donosy przyczyniły się do śmierci człowieka, też zresztą mu niezwykle bliskiego... Zło tak patologiczne, że chciałoby się je podciągnąć pod jakąś jednostkę chorobową czy chociaż socjopatię.

Ale nie ma tak lekko - trzeba przyjąć do wiadomości, że tacy ludzie pałętają się po naszej rzeczywistości. Nie może być tylko przyzwolenia na ich udział w życiu publicznym, czy jeszcze gorzej - zgody na manipulowanie opinii publicznej sprytnymi trikami . Proszę zwrócić uwagę, że ja piszę o tym, że większym złem jest trwanie w oszustwie niż samo oszustwo. W sumie to zupełnie zgodne z chrześcijańską moralnością. Każdy ksiądz w konfesjonale nam powie, że bez przyznania się do winy nie może być mowy o jakimkolwiek odpuszczeniu grzechu. Bardzo mi ten wpis dzisiaj moralizatorsko wyszedł.

Ta powyższa sprawa to w zasadzie poboczny wątek "Doliny nicości". Głównym problemem poruszanym przez Wildsteina jest intelektualny lincz jakiemu jest poddawany w swoim środowisku człowiek usiłujący dociekać prawdy. Jak łatwo zręcznymi kuglarskimi sztuczkami manipulować rzeczywistością i relatywizować fakty. A prawda ? Wystarczy tylko w złym świetle przedstawić jej poszukiwaczy, ośmieszyć ich .... i już veritas przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie dla otumanionych tłumów.