Sunday, March 23, 2008

"Lewa wolna" Józef Mackiewicz


Od lat zaczarowują mnie kresowe historie. Opowieści o zagubionych wśród łąk i lasów niewielkich dworkach. Mieszkających tam prawych mężczyznach i delikatnych aczkolwiek niezłomnych kobietach. Takie zauroczenie pewnie nie dziwi u kogoś, kto ma kresowe korzenie. Tu w ten sielankowy krajobraz wdziera się wojna - widzimy dopalająca się pierwszą światową pożogę, a potem już wojnę z bolszewikami. Autor przepięknie przeplata wątki indywidualnych bohaterów z relacją stricte historyczną i własnymi mądrymi i wyważonymi opiniami na temat ówczesnej polityki.

Nie mogę przestać myśleć o tym "co by było gdyby". Gdyby Piłsudski pomógł Denikinowi i czerwona Rosja zostałaby pokonana. Czy byłoby nam lepiej czy gorzej? Wiemy czego byśmy uniknęli... ale co dostalibyśmy w zamian. A gdyby pomógł Wranglowi, nie podpisywał traktatu pokojowego w Rydze - czy jeszcze nie okrzepły komunizm by upadł, a nasze granice sięgały do wrót Smoleńska? Czy może biała Rosja, której Naczelnik tak się obawiał znowu by położyła na nas swoje ciężkie łapsko? Łatwo krytykować decyzje z przeszłości, ale czy ta krytyka ma sens? Możemy tylko gdybać, nie mamy pojęcia, jak by się potoczyły nasze losy...

Friday, March 21, 2008

"Akwarium" Wiktor Suworow


Nigdy nie przypuszczałam, że może mnie wciągnąć książka o tym jak funkcjonował radziecki wywiad wojskowy GRU. Ale tak sie właśnie stało w czasie czytania "Akwarium". Dopiero po jej przeczytaniu spojrzałam na notkę o tym, że autor, zbiegły później na Zachód, był rzeczywiście funkcjonariuszem tej instytucji.

Suworow opisuje sposób rekrutacji, mrożące krew w żyłach metody szkolenia przyszłych agentów i niemalże niezawodny system wewnętrznej kontroli GRU. Przychodzi człowiekowi od razu do głowy, że Orwell w swoich wizjach tego systemu nie był wcale daleki od rzeczywistości.

Najbardziej chyba poruszyło mnie zdumienie autora faktem, że ludzie z Zachodu w zasadzie z nieprzymuszonej woli chcieli z GRU czy KGB współpracować. Ja również ciągle się zastanawiam co nimi kierowało - żądza pieniądza czy jakieś pokręcone idealistyczne przekonanie, że ten ustrój jest wewnętrznie sprawiedliwy. Zachód do dzisiaj tkwi moim zdaniem w okowach jak mu się wydaje "intelektualizującej", "sprawiedliwej społecznie" lewicowości. I to jest źródłem wielu problemów współczesnego świata - z pierworodną jej córą "poprawnością polityczną" na czele.

"Saga o Ludziach Lodu" tomy 1 i 2 Margit Sandemo


2 pierwsze tomy "Sagi o Ludziach Lodu". Sklasyfikowałabym to czytadło , jako "Dzieci z Bulerbyn" dla dorosłych. Ale ja jestem fanką tych ostatnich, więc źle mi się nie czytało. Taka lektura do pociągu, żeby podróż szybciej upłynęła lub na czas wielkiego wyczerpania umysłowego. Czy sięgnę po następne tomy - trudno mi powiedzieć... Chyba najpierw muszę się zmęczyć mentalnie jakąś ciutke trudniejszą lekturą

"Gdzie przykazań brak dziesięciu" Joe Alex


Pan Maciej Słomczyński był genialnym tłumaczem literatury angielskiej, tego mu z pewnością nie można odmówić. "Gdzie przykazań brak dziesięciu" jest trzecim jego kryminałem (pisanym pod pseudonimem), ktory przeczytałam. "Zmącony spokój Pani Labiryntu" czytałam wiele lat temu i pamiętam, że wówczas mi się bardzo podobała. Niedawno siegnelam po "Cichym ścigałam go lotem", która zaciekawiła mnie fabułą, gdzie wszyscy są podejrzani i niby nikt na pierwszy rzut oka nie może być mordercą.

W książce , o której teraz piszę, pomysł jest podobny. Mocna stroną tego kryminału jest niewątpliwie oddanie ze znawstwem atmosfery bogatego angielskiego domu z tradycjami (widać, ze autor z łatwością przyswoił sobie styl tłumaczonych książek). Sama intryga jest jednak niezbyt wciągająca, ba główny bohater w trakcie śledztwa zadaje pytania, na które w zasadzie nie potrafi dać logicznej odpowiedzi. Nie chce zdradzać szczegółów akcji, ale trudno właściwie zrozumieć po co morderca zabija, skoro tak naprawdę celem jest kradzież, możliwa do dokonania bez tak drastycznych środków.

Sunday, March 9, 2008

"Klub Dumas" Arturo Perez-Reverte


Nigdy nie sądziłam, że będę kiedyś krytykować Arturo Perez-Reverte, jednego z moich ulubionych pisarzy, którego w dodatku darzę wielkim sentymentem. W dodatku nie zachwyciła mnie chyba najpopularniejsza jego książka, która nawet doczekała się ekranizacji ("Dziewiąte wrota" Polańskiego). Chyba zresztą właśnie ta ostatnia zniechęciła mnie do książki. Rzadko mi się dotąd zdarzało najpierw widzieć film, a dopiero później czytać powieść, na której podstawie powstał.

"Dziewiąte wrota" były zresztą moim zdaniem bardzo marnym filmem. Polański zrobił film przesadnie demoniczny, chyba w przekonaniu, że to właśnie najbardziej przyciągnie publiczność. Mimo, że niewątpliwie nie da się uniknąć postaci diabła w ekranizacji "Klubu Dumas", to może nie koniecznie moim zdaniem trzeba na niej koncentrować całą swoją uwagę, a tak właśnie się w filmie stało.

Powtarzany chyba jednak nazbyt często przez autora schemat: udręczony intelektualista otoczony przez piękne kobiety i w tej książce gra pierwsze skrzypce. Lekturę mocno popsuły mi również czytane wcześniej i bardzo nielubiane przeze mnie książki Dana Browna (narzucały mi się skojarzenia - w obu wątek kryminalny, tajemnice przeszłości, no i ten bohater intelektualista i kobieta u jego boku). Wiem, że książka Reverte jest starsza, może i Brown się na niej nieudolnie wzorował, ale mnie "Kod da Vinci" i "Anioły i demony" bardzo skutecznie zniechęciły do "historycznych kryminałów", templariuszy, graala, a nawet samego Leonarda da Vinci. Może musi mi minąć jakiś okres karencji, żebym mogła na te tematy znowu czytać.....

Saturday, March 1, 2008

"Pan Lodowego Ogrodu" tom II Jarosław Grzędowicz


Pierwszy tom zachwycił mnie pomysłem połączenia wątków fantasy z elementami science - fiction. Akcja była wartka, pisarz nie pozwalał się czytelnikowi ani przez chwilę nudzić. Finałowe sceny pierwszego tomu były ciutkę dziwaczne. Jeśli można zarzucać autorowi fantasy nadmiar fantazji to właśnie to zjawisko miało pod koniec książki miejsce. ;) W sumie pierwszy tom oceniam jako rewelacyjny.

Drugi tom nie daje już tego zaskoczenia świeżością pomysłu - znamy już postacie i wykreowaną przez pisarza rzeczywistość. Za głównym bohaterem -nowożytnym rębajłą, o polsko-fińsko-chorwackich korzeniach, pozbawionym w tym tomie technologicznego wspomagania, a uciekającego się tu częściej do magii - nadal przepadamy. Jego sarkastycznego humoru i celnych powiedzonek nie można nie lubić.

Akcja wytraciła już jednak nieco swoje tempo. Bohater głównie śpi, wędruje i wpatruje się w punkt przed sobą (w celach treningowych co prawda). Dopiero pod koniec rusza do akcji, ale i wtedy za wiele się nie wydarza. Ale może ja się trochę czepiam, może to miał być tom bardziej refleksyjny niż pierwszy.

Dodam jeszcze, że to nie koniec opowieści o Vuko Drakkainenie i to mnie bardzo cieszy. Autor ma świetny warsztat, znakomicie operuje językiem. Wielki plus dałabym mu za niebanalne pomysły - nareszcie mamy coś oprócz czarowników i smoków (choć i tych nie brakuje). Na tle często powielających utarty schemat polskich utworów fantasy wreszcie trafił nam się ktoś ze świeżymi ideami.